Uwaga, dzisiaj zaczniemy na grubo.
Szukanie sensu jest podstawą ludzkiej egzystencji.
Wiem, wiem, pewnie już teraz nikt tego nie czyta, trudno. Jeśli jednak przebrnąłeś przez tę petardę na początku, dzielny śmiałku, pozwól, że wyjaśnię, dlaczego w ten sposób zacząłem.
Poszukiwanie sensu towarzyszy mi od czasów nastoletnich, swoje apogeum osiągnęło jednak już po studiach. Z jednej strony presja społeczna, z drugiej hollywoodzkie wyobrażenia tego, jak może wyglądać życie (od zawsze było mi bliżej do tej drugiej opcji). Pomysł na siebie, wymagający mnóstwa pracy i wyrzeczeń i to bez gwarancji sukcesu i ciągłe pytania „czy to na pewno dobra droga?”.
Z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że (oczywiście w odpowiedniej skali) każdy z nas boryka się z podobnym problemem w kwestiach związanych z prowadzeniem swojej kariery muzycznej. Robimy mnóstwo rzeczy, bo ktoś powiedział, że tak trzeba, bo u kogoś zadziałało, bo takie są trendy. Nie widzimy jasno sensu tej drogi, bo… nie zadajemy sobie o niego pytania.
Dochodząc wreszcie do meritum, chciałbym Ci dzisiaj pokazać, w jaki sposób czuć się troszeczkę mniej zagubionym, trochę pewniejszą w działaniu. Słowem kluczem będzie dzisiaj CELOWOŚĆ.
Kwestie fundamentalne
Jeśli jesteś muzykiem DIY od dłuższego czasu z pewnością przynajmniej raz (czy to samemu, czy z zespołem) zadawałeś sobie pytania fundamentalne. W kwestiach związanych z dzisiejszym tematem na czoło wysuwa się kwestia, po co właściwie chcesz być muzykiem? Chodzi o ich codzienność? O sławę, rozpoznawalność? O pieniądze (tutaj nie mogę nie wtrącić, jeśli chodzi tylko o pieniądze, to proszę, przestań się tym zajmować, są 100 razy łatwiejsza zawody, w których płaci się nieporównywalnie więcej)? O pokazanie komuś ile jesteś wart i na co Cię stać? Czy na pewno wiesz jak wygląda życie muzyka na pełen etat i przyjmujesz wszystkie wady i zalety, które się z tym wiążą?
Koncerty
Nie czarujmy się, szczególnie w dzisiejszych czasach, koncerty to najważniejsza część pracy muzyka, bo to właśnie dzięki nim można zarobić pieniądze i nie musieć ciągnąć drugiego zawodu. Pomyśl więc, czy koncert i wszystko, co z tym związane to coś, co daje Ci siły do dalszego działania, czy stresująca sytuacja, z której ciężko Ci wyciągnąć coś pozytywnego? Jeśli bliższa Ci jest ta druga opcja, to pomyśl, czym Twoja kariera jako muzyka będzie się różnić od spędzenia połowy życia w znienawidzonej pracy biurowej?
Przechodząc do mniej egzystencjalnych pytań, przy każdym bookingu powinieneś sobie zadać pytania „po co chcę zagrać ten koncert?” i „jaki będę miał z tego zysk”. Może będzie to świetna okazja do zdobycia nowych fanów? Może, jeśli masz już zbudowaną dużą grupę odbiorców, będzie szansą na pokazanie się tym, którzy znają Cię tylko z internetu i popchnięcie ich w stronę bycia superfanami? A może potrzebujesz kasy i będzie to trochę chałturowe granie, które jednak pozwoli Ci np. spłacić ratę za samochód? A może to granie nie ma żadnego sensu i próbujesz je zabookować tylko dlatego, że „przecież wszyscy inni koncertują bardzo dużo, ja też bym tak chciał”?
Jest jeszcze jedna, dość kontrowersyjna kwestia związana z koncertami – promocja i jej celowość. Zasadniczo powinno się promować każdy koncert, który się gra. Pytanie jednak, czy każdy powinno się promować z równym zaangażowaniem? W ostatnim czasie graliśmy m.in. zamknięty, czterodniowy, biletowany festiwal i swego rodzaju jarmark. W pierwszym przypadku promocja wykraczająca poza poinformowanie odbiorców o koncercie przez nasze kanały na social mediach nie miała szczególnego sensu, nie posiadamy bowiem jeszcze takich fanów, którzy kupiliby bilet na takie wydarzenie tylko po to, żeby nas posłuchać. W drugim od razu wiedzieliśmy, że nie będzie tam warunków do spokojnego grania, przed sceną nie za bardzo będzie w ogóle gdzie stanąć w taki sposób, żeby nie przeszkadzać przechodzącym. Do tego przez cały koncert przewinie się mnóstwo ludzi, którzy nie przyszli tam posłuchać muzyki, tylko pooglądać wyroby, czy zjeść lokalne specjały. Wiadomo więc, że nie było tam szans na atmosferę sprzyjającą temu, żeby ludzie zostali z nami na dłużej. Promocja zatem po raz kolejny ograniczyła się do social mediów.
Inaczej sprawy mają się z naszym najbliższym graniem. Jest to impreza pokroju dni miast, odbywa się ona jednak w miejscowości, w której połowa naszego zespołu chodziła do szkoły. W takiej sytuacji, szczególnie na początku nowego projektu warto zrobić wszystko, żeby jak najwięcej osób dowiedziało się o koncercie i przyszło go posłuchać. Poszły więc w ruch reklamy na Fb, została też zaangażowana lokalna prasa.
Single/płyty
Czemu właśnie teraz powinniśmy wydać singla? Czy to jest uzasadnione, czy po prostu nie chcemy już dłużej czekać? Czy promocja jest przygotowana? Czy mamy odbiorców, dla których go wydajemy?
Po co chcemy być dodani do New Music Friday? Czy tam są nasi przyszli odbiorcy? A może chodzi o prestiż?
Czemu chcemy polecieć w dużych rozgłośniach radiowych? Czy mamy jakąkolwiek szansę wpaść na rotację, czy też polecimy raz w audycji autorskiej i to będzie koniec? Dlaczego nie chcemy korzystać ze znajomości, które mamy? Może kolega kolegi jest redaktorem w lokalnym radiu?
Czy na pewno chcemy podpisać się z wytwórnią? Co może nam ona zaoferować? Co my możemy zaoferować jej? Czy na pewno nisza DIY nie będzie dla nas lepszym rozwiązaniem? Może potrzebujemy ludzi do pracy, a nie kogoś, kto będzie nam mówił co mamy robić?
Showcase’y
Na zakończenie chciałbym zahaczyć jeszcze o temat showcase’ów, spotkań branżowych i szkoleń. W najbliższym czasie w Łodzi będzie odbywać się pierwsza edycja organizowanego z wielkim rozmachem Great September. W takie miejsca można pojechać właściwie z trzech powodów. Po pierwsze posłuchać muzyki. Po drugie wziąć udział w części konferencyjnej. Po trzecie poznać ludzi i zacieśnić więzi z tym, których już znamy. Jeśli wybierasz się na to, lub jakiekolwiek inne wydarzenie związane z naszą branżą dobrze sobie od razu określić, który z tych powodów jest Twoim głównym.
Ja tym razem zdecydowanie wybieram bramkę numer 3. Mam nadzieję, że się tam spotkamy!